Violetta codziennie o 16:00 w Disney Channel :)
Mam już dla Was WYNIKI konkursu, trochę szybciej, więc mam nadzieję, że się cieszycie :)
Wszystkie prace były piękne i kreatywne, ale ja mogłam wybrać tylko (aż) 6.
Dziękuję Wam wszystkim za udział :)
W pracach brałam pod uwagę:
1. Pomysł i kreatywność :)
2. Składanie zdań i staranność (mało błędów).
3. Sensowność pracy.
Dzięki The Walt Disney Company Poland zwycięzców będzie aż ... 6!!!
ZWYCIĘZCY i ich cudowne prace!!!
(kolejność przypadkowa)
1. Weronika Supronik:
*Oczami Violetty*
Za 2 tygodnie
ponownie mieliśmy się przeprowadzić -,- Bardzo żałowałam rozstania z
Madrytem, ale cieszyłam się powrotem do Buenos Aires.! Mojego rodzinnego domu!
Dlatego wysłano mnie z moją okropną guwernantką po zakupy. W
warzywniaku potrafiła wybierać godzinę.! Nudy! Nagle dotarły do mnie piękne
dźwięki szarpanych strun gitary. Natychmiast ruszyłam za odgłosem
niesamowitej piosenki. Wspaniałe dźwięki dobiegały tuż zza rogu.
Wkroczyłam na opustoszałą uliczkę, lekko przerażającą, ale ja skupiłam się
tylko na TEJ piosence. Ale nagle obraz zniknął.! Ktoś nałożył mi na
głowę worek aż w końcu cała w nim zniknęłam.! Słyszałam tylko śmiechy i krzyk jakiejś
kobiety.
*Oczami Tomasa*
Jak zwykle
siedziałem przed domem, obok grajka i grałem z nim na gitarze podśpiewując. Po
latach uczenia się od niego byłem już niezły – mówił. To były moje ostatnie dni
z nim, po jutrze wyjeżdżałem do Buenos Aires. Nagle usłyszałem krzyk kobiety.:
„Porwali ją!, Porwali dziewczynę!!” – szybko odłożyłem gitarę i skręciłem do
zapomnianej uliczki. Zobaczyłem 2, śmiejących się mężczyzn, z workiem, w którym
kogoś trzymali. Chwyciłem za jakąś belkę i zacząłem im grozić. Nie bali się.
Więc musiałem coś zrobić. Popchnąłem ich belką, aż upadli, groźnie spojrzałem,
a oni zrezygnowani wycofali się. Zacząłem uwalniać dziewczynę, ale usłyszałem
moją mamę. Poprosiłem kobietę, aby pomogła dziewczynie i odbiegłem. Szkoda, że
nigdy nie miałem okazji jej spotkać..
*Oczami
Violetty*
Wypuściła mnie
jakaś starsza kobieta. Opowiedziała całą historię. Podziękowałam
jej, ale widząc godzinę szybko wróciłam do guwernantki, która nawet nic nie
zauważyła. -_- Tego dnia, tej piosenki, i o nieznajomym bohaterze
nigdy nie zapomnę..
2. Kasia Michalska:
Mam na imię Violetta. Jestem nastolatką. Mój ojciec German
jest nadopiekuńczy, odkąd moja mama zginęła w wypadku, gdy byłam mała. Nie mam
przyjaciół. Ciągle podróżujemy i nie mam czasu się zaprzyjaźnić... Teraz jestem
w Madrycie. Wyszłam. Poszłam nad rzekę. Było pięknie. Przypomniałam sobie mamę.
Dlaczego tak trudno żyć wspomnieniami? A dlaczego mi to wychodzi? Tak, żyje
wspomnieniami. Znaczy....myślę o mamie, ale czy to tylko wspomnienie? Czy to
nie powinno być coś więcej niż wspomnienie? To tak, jakby czyjaś śmierć po
kilku latach przestała być ważna. A tak nie jest.
Ludzie, chyba po prostu zapominają o tej osobie. Ale czy to nie jest straszne?
A może czas leczy rany? Starałam się o tym nie myśleć.
Patrzyłam na roześmiane dzieci bawiące się w berka. Przypomniało mi się moje
dzieciństwo. Jego słodki smak... Wtedy jeszcze nie rozumiałam, że mama nie
wróci.
Ale czy to dobrze? Mama nie miała żadnej rodziny. Szkoda, może ona znała
by odpowiedź? Nie dowiem się. Wielu rzeczy się nie dowiem...
Nagle jakieś dziecko upadło podczas zabawy i zaczęło strasznie płakać. Gdy
zobaczyło nadbiegającą mamę uspokoiło się. To było piękne..... Dzieci wiedzą,
że mamy im pomogą. Ja też to wiem. Mama zawsze pomaga mi w trudnych chwilach.
Chociaż jej nie widzę, i nie słyszę, to rozumiem ją.
Wszystko mi o niej przypomina... Dzieci bawiące się w berka i mamy siedzące na
ławkach. One, zajęte rozmową, albo czytaniem książki i tak są czujne. Moja mama
też tak ma. Od zawsze....
Wracam do domu. Nie zniosę już tego. A jeszcze ta przeprowadzka do Buenos
Aires....
3. Jagoda Makowska:
,,Kolejny nudny
dzień... Jesteśmy w Madrycie. Straciłam rachubę, ile razy się już
przeprowadzaliśmy. Ojciec ciągle wyjeżdża w interesach i zawsze zabiera mnie ze
sobą. Przez tą jego nadopiekuńczość, nie mam przyjaciół, nie wspominając już o
chłopaku lub jakiejkolwiek stabilizacji życiowej. Ja nawet nie chodzę do
szkoły! Ojciec zawsze zatrudniał dla mnie guwernantki. Ale żadna z nich nigdy
nie starała się ze mną zaprzyjaźnić. Interesowała je zawsze tylko nauka i
niebotyczne wynagrodzenie jakie oferował im tata. Mam do niego żal o to, że
odizolował mnie od rówieśników, domu rodzinnego w Argentynie, a co za tym idzie
od Olgi i Ramallo, którzy przez całe moje życie byli moimi najlepszymi (i
jedynymi) przyjaciółmi. Tak bardzo chciałabym ich znów zobaczyć! Pragnę w końcu
pójść do normalnej szkoły, mieć przyjaciół i móc się z nimi spotykać! To, że
jestem córką milionera nie oznacza, że mam być traktowana jak księżniczka,
zamknięta w wieży! ''
Zatrzasnęłam ze złością pamiętnik. Nie wytrzymam tutaj dłużej. Schowałam pamiętnik
do torby i po cichu wyszłam, na zatłoczone ulice Madrytu. Przechadzałam się
jedną z głównych ulic Madrytu - Gran Via. Przechodząc obok budynku Metrópolis,
który znajdował się na początku ulicy, zapatrzyłam się na niego. Przez
zamyślenie wpadłam na jakąś kobietę, która przeze mnie upuściła teczkę, z
której wysypały się notatki.
- Strasznie przepraszam.. nie zauważyłam.. zapatrzyłam się.. - bełkotałam
przeprosiny.
- Nic się nie stało. - odpowiedziała kobieta. Była ładną, szczupłą blondynką.
Przyglądała mi się, tak jakby mnie znała. W jej rysach dostrzegałam coś
znajomego.
- Eee. No to do widzenia. - powiedziałam, wręczając jej notatki.
- Raczej do zobaczenia. - odpowiedziała tajemniczo i zniknęła w tłumie ludzi.
4. Patrycja Winkler:
Minęło dużo czasu od śmierci
mojej żony, Marii, a ja nadal ukrywam przed moją córką prawdę... czy dobrze
robię? Nie wiem. Kiedyś nie myślałem, że będę musiał samemu zmierzyć się z
niezwykle ciężkim zadaniem - wychowywaniem dziecka. Po wielu latach mieszkania
w Madrycie wracamy do Buenos Aires, mam nadzieję, że wyjdzie nam to na dobrę, a
jak nie...
-Tato... Zaraz spóźnimy się
na lot!
-Tak, tak, przepraszam
słonko, już idę.
W drzwiach stoi pani Elza
-Panie Germanie, zawsze był
pan gotowy przed czasem, coś się stało?
-Nie, nic. Chodźmy, bo
samolot nam odleci.
Violetta podchodzi
-Co Ci mówiła pani drętwa?
-Violetta, mówiłem Ci, żebyś
tak na nią nie mówiła, mimo, że jest to śmieszne!
-Dobrze, nieważne, chodźmy.
Wszyscy się śpieszą, aby
zdążyć na lot. Pani Drętwa wychodząc z domu poślizgnęła się na płytach i
upadła, a na dodatek lecąc uderzyła w kubek z lodami Violetty, a ten upadł i
ubrudził jej bluzkę. Violetta, mimo że myślała, iż umrze ze śmiechu, w myślach
zachowała kamienną twarz... no prawie.
-Nic pani nie jest, pani
Dr... Elzo?
-Mam nadzieję, że to nie był
twój sabotaż... Chodźmy, bo się spóźnimy, pan German już na nas czeka.
-Przynajmniej raz wygląda
"słodko"!(śmiech)
W drodzę na lotnisko German w
spokoju spogląda na zegarek i...
-Violetta, powiedź, czy ty
się znasz na zegarku?
-O co ci chodzi?
-A nie nic, tylko, że jest
09:30, a nie 10:30! Nasz lot jest za godzinę!!
-Jak to? (spogląda na
zegarek) no tak... (do siebie) to oznacza dodatkową godzinę z panią Drętwą...
muszę się tam gdzieś wyrwać.
5. Magdalena Skiba:
*Violetta*
Ze łzami i rozżaleniem w oczach wbiegłam do pokoju i
rzuciłam się na łóżko. Znowu pokłóciłam się z ojcem. Ostatnio dogadywaliśmy się
coraz gorzej. Miałam przeczucie, że chce mi powiedzieć coś, co mi się nie
spodoba. Bałam się. A jeśli po raz kolejny podjął "odpowiednią"
decyzję? Zapewne tak. Nigdy nie liczy się z moim zdaniem. Chciał mieć nade mną kontrolę
i traktował mnie jak dziecko. Z drugiej strony przecież wiem, że mnie kocha i
chce dla mnie jak najlepiej. Każdy powtarza, że charakter odziedziczyłam po
ojcu. Wykluczone. Nie wyobrażam sobie być taką osobą, jak on. Tak upartą i
trudną do zrozumienia. Gdyby mama tu była, gdyby tylko wiedziała... Ze
zmęczenia i zdenerwowania przyłożyłam głowę do poduszki i zasnęłam.
- Violu, córeczko... - usłyszałam łagodny melodyjny sopran. "Nie znam tego
głosu..." - pomyślałam.
- Mama? Czy... To ty? - zapytałam niepewnie. Miałam nadzieję, że się nie mylę.
Zobaczyłam jasną poświatę, postać szła w moim kierunku.
- Tak, kochanie. Posłuchaj mnie...
Zamieniłam się w słuch. Nie chciałam przerywać mamie. Każde jej słowo
wywoływało u mnie uśmiech.
- Wiem, że niezbyt dobrze dogadujesz się z tatą... Słoneczko, zaufaj i mi, i
jemu.
Rozumiem, że masz wątpliwości co do trafności jego
decyzji...
Kiwnęłam głową.
- A więc potraktuj to jako moją prośbę.
- Nie rozumiem.
- Decyzja twojego ojca zmieni twoje życie, na zawsze.
- Ale mamo...
- Kocham cię, Violu. Zaufaj...
Ocknęłam się wystraszona. Mama nie pojawiała się w moich snach często.
Usłyszałam pukanie. Tata wszedł do pokoju.
- Co się...- zaczęłam, ale mi przerwał.
- Wyjeżdżamy.
6. +++
jako nagroda specjalna dla Martina Mrzyka za to, że pokazał, że chłopacy też pięknie piszą :
Violetta otworzyła oczy. Kolejny, szary dzień, pełen
niepewności.
- Wstawaj, panienka jest paskudnym leniem, już po ósmej! –
głos guwernantki. Codziennie próbuje wychować córkę Germana na swoich zasadach,
bo ten nie ma dla Violi czasu.
- Do roboty! Taka duża, a posprzątać nie umie! Gdybym ja
była twoją matką… - rozpoczyna kolejny niekończący monolog. „Świetnie” –
pomyślała Viola – „nie dość, że od wczoraj go nie ma, to jeszcze zostawia mnie
z potworem”. Kochała tatę, ale irytował ją fakt, że traktuje ją jak trzyletnią
dziewczynkę.
- Twój tata dzwoni. Masz szczęście – odezwała się
guwernantka. Viola wyrwała jej telefon.
- Tato? Kiedy będziesz? Masz go ze sobą? Prooooszę, powiedz że
jest z Tobą.. – German wyjeżdżając w sprawie biznesowej obiecał wrócić z małym
pieskiem, o jakiego Viola prosiła od miesięcy. Pragnęła przyjaciela,
jakiegokolwiek.
- Taaak córeczko, to znaczy nie, czeka Cię inna
niespodzianka – odpowiedział ojciec.
- Tato! Miałeś wrócić z pieskiem, nie chcę kota, albo rybek
tak jak ostatnio!
- Halo? Violetta, słabo Cię słyszę, porozmawiamy na miejscu
– German jak najszybciej zakończył rozmowę. Po kilkudziesięciu minutach był w
domu.
- Córeczko, przepraszam. Chciałem kupić Ci psa, ale nie
mogłem. Jutro przeprowadzamy się do Buenos Aires. Nie moglibyśmy go zabrać.
- Buenos Aires?! – dziewczyna nie czekała na wyjaśnienia.
Pobiegła do pokoju i rzuciła się na łóżko. Łzy spływały jej po policzkach.
Traciła resztki nadziei, że kiedyś cokolwiek ulegnie zmianie. Dopiero co
zamieszkała w Madrycie... Cicho płacząc i wpatrując się w zdjęcie nieżyjącej mamy
nie miała pojęcia, że w stolicy Argentyny czekają na nią niesamowite przeżycia,
wspaniali przyjaciele i prawdziwa miłość…
***
Gratuluję Wam zwycięzcom!!!
Więc podsumowując:
1. Wygrali:
- Weronika Supronik
- Kasia Michalska
- Jagoda Makowska
- Patrycja Winkler
- Magdalena Skiba
- Martin Mrzyk - nagroda specjalna :)
2. Proszę teraz Was - zwycięzców o to, byście wysłali mi maila na love.kickinitblog@onet.pl swoje dane:
- Adres zamieszkania
- Telefon (gdyż kurier czasami dzwoni, by spytać się czy jesteście w domu)
- Deklaracja, że jesteście w domu, a nie na wakacjach (jeżeli jesteście na wakacjach, to napiszcie kiedy będziecie w domu).
Jeżeli nie wyślecie mi dzisiaj swoich danych (na maila) , to ja poinformuję Was o tym wysyłając do Was maila :)))
Pozdrawiam i jeszcze raz Wam gratuluję
M@rysia <3